Wietnamskie świątynie

Właściwie myślami jesteśmy już tu, gdzie wylądowaliśmy dzisiaj na ‘emerycką’ część naszego urlopu, czyli na Phu Quoc, ale… no właśnie, chyba nieco ociągaliśmy się z postami w Sajgonie i uświadomiliśmy sobie o jak wielu rzeczach nie napisaliśmy wcale…

Dziś, zamiast rozpływać się nad pięknem tutejszych plaż i kłaniających się wodzie palm, postaramy się więc nadrobić część zaległości. Będzie to też post na specjalne zamówienie – o świątyniach. Zwłaszcza, że mamy świetny pretekst – naszą niedzielną wycieczkę do Cao Dai, głównej świątyni religii (w Polsce to chyba jest uznawane za sektę?) kaodaistycznej. Powiemy tylko, że cały plac cztery razy dziennie (w porze modlitw) pustoszeje, bo należy na nim zostawić miejsce bogu, który tędy właśnie może wejść do świątyni. Resztę pokażą zdjęcia:
 




Kaodaizm to tylko niewielki odłam religijny; najsilniejsze w Wietnamie są buddyzm i… katolicyzm.
Buddyjskie świątynie w Wietnamie są jednak zupełnie inne, niż np. w Tajlandii. W świątyniach główną postacią nie zawsze (a nawet: zwykle nie) jest Budda; widać w nich też znaczne wpływy kultury chińskiej. To, co jest niesamowite, to spokój, jaki się czuje za każdym razem będąc w tych świątyniach; wchodzisz i czujesz się tak, jakby cały świat został za drzwiami. Pewnie dlatego lubimy sobie w nich posiedzieć, choć przyznajemy też, że po zobaczeniu kilku pagód zaczynasz myśleć, że wszystkie są takie same J i potrzeba czegoś naprawdę niezwykłego, żeby kolejne jakoś szczególnie zapamiętać. Ale warto wędrować z jednej do drugiej, żeby poczuć tę wszechobecną woń kadzideł, dać sobie chwilę oddechu i - tak wiele razy - po raz kolejny się zachwycić :) Zobaczcie zresztą sami:













PS. Zmieniliśmy dziś opcję komentowania - można dodawać komentarze nie mając konta google :)

Komentarze

  1. My też pozdrawiamy (choć nie wiemy kogo, drogi Anonimowy :))

    OdpowiedzUsuń
  2. A to miła niespodzianka z kontem google:))dla gapiów, to niemale ułatwienie !! choc i tak bez wsparcia sie nie obeszło :)))
    bardzo sie cieszę moje drogie Dzieci, że czas spędzony w dalekim świecie wypełniacie pożytecznie, podziwiając go nie tylko zewnętrznie ale i duchowo. Przyznam,że ujęliscie mnie wpisem z 13 grudnia. Wówczas to, w pragnieniu zatrzymania Was przy pięknych, refleksyjnych myslach, wysłałam Wam swój "podziw" na konto google...Nie odtworzę teraz, jak bardzo się rozrzewniłamnad Wami ale uradowana skreśliłam pare słów o przemijalności, o różnych rzeczywistościach, w którym ludziom dane jest żyć i o tym, jak łatwo zagubić się w fałszywym, plastikowym swiecie. Zewsząd otacza nas nienaturalny wyscig po forsę i władzę, a człowiekowi tak mało potrzeba $, żeby przeżyć...( obszedł by się i też i bez nich,żyjąc w oparciu o wymianę usług). Chodzi wiec Moje Dzieci o inny rodzaj posiadania- o doświadczanie MIŁOści. to jest najważniejsza, najwyższa i jedyna wartość, którą trzeba zdobywać i wypracowywać. Jeżeli w tym ćwiczyc się będziecie, reszta przyjdzie sama. Tyle kochani w tym wejsciu i życiu i świątyniach. Tęsknię, ale kibicuję Waszej podróży.
    Wasza Mama :))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty