Relaks w raju - jesteśmy na Phu Quoc

Po miejskim zgiełku, skwarze i bieganinie, trochę zmęczeni, zlądowaliśmy na Phu Quoc i od razu okazało się, że wybraliśmy doskonałe miejsce. Wyspa z samolotu wyglądała jak przerośnięty brokuł - zdecydowaną jej większość pokrywają lasy. Nie licząc zwiedzania fabryki sosu rybnego i  plantacji pieprzu, nie ma tu zbyt wielu atrakcji poza naprawdę bajkowo pięknymi plażami. I o to właśnie na tym etapie urlopu nam chodziło.

Oczywiście, po raz nie wiemy już który, okazało się, że świat jest mały i w hoteliku, w którym jest 6 pokoi i 4 bungalowy spotkaliśmy Polaków. Na szczęście są bardzo fajni i wypuściliśmy się już nawet wspólnie do pobliskiego miasteczka.
Poza tym nie robimy nic ciekawego: plaża, książki, pływanie, książki na plaży, wielkie krewetki za 3$ na lunch, plaża, pływanie, sok z kokosa, takie tam...

O takie:




Komentarze

  1. Dzieci moje drogie, pławcie się do woli w cieple, piachu, słońcu i cudnej wodzie albowiem Polska przywita Was wielkim śniegiem i zamieciami.Codzienne skrobanie samochodu i odśnieżanie wielką miotłą....brrrrrr i fuuuuu. nie wspomnę o odśnieżaniu bramy wjazdowej i reszty.
    Róbcie duzo, bardzo dużo słonecznych i rozbrajających zdjęć, które najlepiej powiekszyć bardzo znacznie i wzorem np."groty solnej" zrobić sobie na I piętrze Phu Quoc :))))

    buziaczki
    Wasza mama.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny zachód słońca :) A macie zdjęcie ze wschodu słońca? ;)
    Ehhh bosko tam macie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakiego wschodu? Tu o 7.00 rano już świeci słońce. Na wschód nawet nie próbowaliśmy się załapać :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty