Kolacja z widokiem na Phi Phi
No, dobrze. Część ze zwiedzaniem w roli głównej dobiegła końca. Czas na wyspy ;) Spieszymy zatem donieść, że udało się nam dotrzeć na Koh Jum. Samolot, kilkadziesiąt minut autem i wreszcie godzinna podróż łodzią, a pózniej parę minut dwurzędowcem i oto jesteśmy.
Mamy domek z bambusa na plaży, hamak na tarasie, pyszną zupę kokosową i kalmary w czosnku na kolację. Czy mam pisać dalej? A! Mamy też widok z tarasu na Phi Phi.
Zrobiliśmy tylko małe rozpoznanie i już wiemy, że będzie dobrze: turystów prawie brak, jedzenie pyyyyyyszne, plaża wielka i pusta. No i domek w dżungli z ostrzeżeniami typu "nie karmić dzikich małp".
Zdjęcia bedą jutro, bo nie wzięliśmy aparatów z domku ;)
Mamy domek z bambusa na plaży, hamak na tarasie, pyszną zupę kokosową i kalmary w czosnku na kolację. Czy mam pisać dalej? A! Mamy też widok z tarasu na Phi Phi.
Zrobiliśmy tylko małe rozpoznanie i już wiemy, że będzie dobrze: turystów prawie brak, jedzenie pyyyyyyszne, plaża wielka i pusta. No i domek w dżungli z ostrzeżeniami typu "nie karmić dzikich małp".
Zdjęcia bedą jutro, bo nie wzięliśmy aparatów z domku ;)
Halo, halo :)) Gdzie są obiecane zdjęcia z widokiem na Phi Phi?
OdpowiedzUsuń