(Wow) Legazpi (Legaspi)?
Nie ma co ukrywać, z Donsol wyjeżdżaliśmy z ciężkim
sercem. Mimo, że bumelowanie pod palmami od początku urlopu nie jest w naszym
stylu, to jest to coś, czego aktualnie bardzo potrzebujemy. Perspektywa wyjazdu
z bardzo fajnego hotelu i przyjazdu do miasta (i to na 2 noce – no, nie wiem, jak
ja to kurde wymyśliłem) nie nastrajała nas optymizmem. Rzeczywistość okazała
się jednak (i na szczęście!) nieco inna ;)
Legazpi jest absolutnie nieturystycznym miastem, gdzie nie
ma prawie nic interesującego. Co więc nas tu urzekło? Otóż przed każdą
podróżą skrzętnie wertujemy nasze ukochane Lonely Planet i w każdym jest sekcja poświęcona festiwalom. Los chciał, że nigdy się na
żaden nie załapaliśmy. Do wczoraj ;)
Gdy, po godzinnej podróży vanem, dotarliśmy z Donsol do
Legazpi, okazało się, że miasto jest całkowicie zakorkowane. Złapany na
dworcu kierowca trycykla (o środkach komunikacji na Filipinach napiszemy kiedy
indziej) poinformował nas, że musi jechać dookoła, dlatego zawiezie nas do
hotelu za aż (!!!) 1,5$. Nie pozostało nam nic innego jak przełknąć ten wydatek (:P) i
ruszyć w drogę. Zaraz po wyjeździe z dworca autobusowego zobaczyliśmy dziwnie
ubranych ludzi szykujących się do jakichś występów. Nie wiedzieliśmy jeszcze,
co to oznacza...
Wszystko wyjaśniło się, gdy po zameldowaniu się w hotelu
ruszyliśmy w miasto. Okazało się, że nasz pobyt w Legazpi zbiegł się z
miesięcznym festiwalem (Magayon), o którym LP milczy. Akurat wczoraj odbywała się taneczna parada różnych regionów prowincji Albay (stąd zamknięte
ulice i jazda dookoła). No i się zaczęło!
Jak już wspomniałem, Legazpi jest kompletnie nieturystyczne.
Czym się to objawia? Mamy wątpliwości, czy dla lokalsów większą atrakcją była
parada, czy dwójka białasów latających z aparatami między artystami. Wszyscy
mówili nam "dzień dobry", matki pokazywały nas dzieciom, dzieci wytykały nas
placami – czad! :) Przez cały dzień widzieliśmy (poza nami) może dwóch białych.
W dodatku ich towarzyszkami były Filipinki, więc to w sumie się nie liczy ;)
Pierwsze dwie białe pary zobaczyliśmy dopiero dziś. Dotychczas nam się to nie
przytrafiło nigdzie, gdzie byliśmy…
Brak turystów w Legazpi jest dla nas w sumie niezrozumiały,
ale o tym będzie jutro. Tymczasem jeszcze kilka fotek z parady. Enjoy! :)
Komentarze
Prześlij komentarz