Bliskie spotkania trzeciego stopnia, czyli o tarsierach słów kilka

Po czekoladowych górkach przyszedł czas na małpki-niemałpki, drzewne gremliny – tarsiery. Zagrożone wyginięciem zwierzaki, które obejrzeć można w bardzo niewielu miejscach: tu, na Bohol (i kilku innych wyspach Filipin, na Borneo i Celebes). Jeśli tu kiedyś będziecie, po prostu musicie je zobaczyć.

Na Bohol najlepiej to zrobić w Tarsier Sanctuary – 8-hektarowym rezerwacie, w którym zarządzająca nim fundacja stara się odtworzyć populację tarsierów. I pokazuje je turystom, przy okazji zbierając środki na opiekę nad gatunkiem, zagrożonym głównie ze względu na zniszczenia lasów, w których mieszkają, domowe koty oraz ludzi, polujących na nie i handlujących nimi...

A taki tarsier to 100 mm  słodyczy: maleńkie ciałko, cieniutkie jak ości kości, długi szczurzy ogon, możliwość obracania głową o 180 stopni i... wyłupiaste oczy. Proszę, poznajcie się:

Prawda, że są jak z "Gremliny atakują"? :) Równie intrygujące jak ich wygląd, są ich zwyczaje. Taki maluch, jeśli jest płci męskiej, potrzebuje np. aż hektara terenu, który znaczy w najbardziej zwierzęce ze sposobów. I jeśli jesteś jego rywalem, lepiej nie wchodź mu w drogę! Jeśli cię znajdzie w czasie nocnej przechadzki po swoim terytorium (tarsiery są zwierzakami nocnymi), bez skrupułów cię zabije ukąszeniem w szyję. To samo zrobi, jeśli jesteś dziewczyną-tarsierką, ale... nie spodobasz się mu! Tarsierki-kobiety co prawda czasami pozwolą ci być na swoim terenie, ale tylko pod warunkiem, że się z niego zmyjesz, zanim one zapragną iść spać, i tylko wtedy, gdy ocenią, że jest na nim wystarczająco dużo robali, żebyście najadły się obie. Jeśli będzie inaczej, dziewczyny będą równie wredne jak samce... Aż trudno uwierzyć, że to wszystko robią takie słodziaki, co?

W czasie naszych odwiedzin w Tarsier Sanctuary kompletnie zapomnieliśmy o lekkim zawodzie z Czekoladowych Wzgórz. Było naprawdę super zobaczyć aż 4 tarsiery! Czasami można spotkać mniej, a nawet żadnego. Nam udało się spotkać maluchy i wszystkie cztery były dosłownie na wyciągnięcie ręki. Czad!

A jeśli traficie na Bohol i będziecie chcieli powtórzyć naszą trasę z Panglao, to wyglądało to tak:
Tagbilaran (Dao Terminal) – Chocolate Hills (kierunek Carmen) – 60 peso/os. (2h)
Chocolate Hills – Loboc (kierunek Tagbilaran) – 30 peso/os. (1h)
Loboc – Tarsiery (kierunek Tagbilaran, ale inną, boczną drogą) – 20 peso/os. (30 min)
Tarsiery – Tagbilaran – 15 peso/os. (30 min)

Wszystkie czasy są orientacyjne, bo szczęśliwi czasu nie liczą, więc nie zabraliśmy ze sobą zegarka :)
Całość (od wyjazdu z Tagbilaran) zajęła nam ok. 6h. Wszystko zależy od szczęścia w oczekiwaniu na kolejne autobusy (my czekaliśmy maksymalnie może z 20 min, w większości przypadków udawało się nam złapać autobusy niemal od razu). Na jednym z blogów znaleźliśmy info, że da się dostać bezpośrednio z Chocolate Hills do tarsierów, ale że wsiadaliśmy w pierwsze co przyjechało, nie możemy potwierdzić. Czas przejazdu do i z Chocolate Hills da się pewnie skrócić, bo na tej trasie jeżdżą też nowe (czytaj: szybsze), luksusowe i klimatyzowane autobusy, ale nie wiemy skąd wyjeżdżają (na terminalu ich nie widzieliśmy), i tym bardziej ile kosztują. Zwłaszcza, że naszym zdaniem jazda tymi najbardziej lokalnymi, z naturalną klimatyzacją w postaci braku szyb, z samymi lokalsami, bez turystów, za to z koniecznością dogadywania się na migi (tia, angielski to teoretycznie drugi oficjalny język Filipin :)), to przygoda sama w sobie. Ale o tym może już innym razem :)

Komentarze

Popularne posty