Hanoi – reaktywacja. Trzy rzeczy, które sprawią, że je pokochasz

Tuż przed ponownym wyjazdem do Wietnamu jeden ze znajomych powiedział nam: „Jak to? Znów Wietnam? Przecież wszyscy mówią, że tam nie jest fajnie”. Nie wiemy, kim są ci „wszyscy” i kto robi temu krajowi koło pióra, ale my te podłe plotki musimy zdementować. Tu jest świetnie i – na przykładzie Hanoi, w którym dziś wylądowaliśmy na krótką przerwę między Ha Longiem a Sa Pą – powiemy wam, dlaczego.

Jedzenie
Dobra, przyznajemy. Po poprzedniej podróży nie byliśmy zachwyceni. Mieliśmy jeszcze w głowie wspomnienie kuchni tajskiej (nadal żadna inna nie wytrzymuje porównania), a do tego niewystarczająco dobrze odrobiliśmy lekcję z wietnamskiego gotowania. Tym razem przyjechaliśmy lepiej przygotowani i to pomogło. Jemy pyszności: cudne są owoce morza z solą i chilli, mięsa z trawą cytrynową, sałatki z papai i kwiatu bananowca, słodko-kwaśne sosy warzywne. Nie sposób się też oprzeć owocom, o których moglibyśmy pisać tyle, że chyba poświęcimy im oddzielny wpis. Nawet dla tych, którzy zwykle w azjatyckich podróżach cierpią śniadaniowe katusze (w końcu ile można wyżyć na jajkach i pankejkach?), mamy jeszcze jedną dobrą wiadomość: w Wietnamie jest normalne pieczywo! A tutejsze Bánh mì chwycą was za serce, jeśli tylko wybierzecie dobre miejsce, żeby ich spróbować. O jedzeniu jeszcze będzie oddzielnie, więc się nie rozpisujemy więcej.
 


Kawa
Picie kawy to tutaj część kultury; zaryzykujemy i powiemy, że taka sama jak we Francji czy Włoszech. Wietnam nie tylko jest drugim (po Brazylii) największym producentem tego trunku, ale też oferuje niezliczone możliwości posmakowania naprawdę smacznej kawy – najbardziej typowa jest ta podawana ze skondensowanym mlekiem, ale można tez wybierać inne rodzaje, zarówno ciepłej, jak i mrożonej. W dodatku można ją wypić niemal wszędzie! W czasie hotelowego śniadania, w kawiarni – a są tu i takie, które wyglądają jak żywcem przeniesione z Europy, i te bardziej lokalne z dziecięcymi krzesełkami, wreszcie na każdym rogu można tę kawę kupić z wózka i wypić np. w parku. Pyyyycha!


Duża (ogromna!) wioska
W tej sprawie zdania nie zmieniamy: Hanoi to taka duża wieś. Jest tu to, co ciekawe na wietnamskiej prowincji: panie w trójkątnych kapeluszach, bazarki, przyjaźni ludzie. Ale i to, co związane z wielkimi miastami: duży ruch, natężenie wydarzeń, luksusowe hotele i knajpy. Ciągle jednak można podglądać rzemieślników, można zajrzeć do prawdziwych domów i zobaczyć kawałek prawdziwego życia. Nam Hanoi kojarzy się przede wszystkim z siedzeniem na plastikowych dziecięcych krzesełkach, paniami z wachlarzami uprawiającymi poranną gimnastykę na brzegach Hoàn Kiếm Lake, zaczepialskimi sprzedawcami. Ale i z niewymuszoną atmosferą, wyluzem. Bo na koniec dnia, kiedy wspólnie z Wietnamczykami pijemy Bia hơi za ćwierć dolara, wszyscy mamy w głowie tylko jedno: „chwilo, trwaj!”.

Komentarze

Popularne posty