Katmandu - dzień pierwszy

To nie był łatwy dzień... Z Nagarkot niemiłosiernie wolnym i trzęsącym autobusem przejechaliśmy do Katmandu. To cud, że ominęła nas choroba lokomocyjna... W dodatku pierwszy raz w historii naszych podróży zmienimy hotel po pierwszej nocy. Nie jesteśmy specjalnie wybredni, ale hotel pomiędzy dwiema budowami i nie oferujący niczego z rzeczy, które obiecuje w opisie na stronie rezerwacyjnej, był dla nas trochę nieteges.


Poza tymi drobiazgami jest OK. Katmandu wymagało od nas co prawda ekspresowego przestawienia się z opcji "spokój, cisza, wyluz" na opcję "o matko, te azjatyckie miasta", ale przyszło nam to w miarę łatwo. Ogarnęliśmy dziś Durbar i Świątynię Małp (Swayambhunath), przeszliśmy się po Thamelu (dzielnica turystyczna) i dogorywamy w skrzypiącym łóżku. O dziwo mając prąd (teoretycznie o tej godzinie w niedzielę w naszym kawałku Kathmandu chyba nie powinno go być..., tak, tak - prąd w nepalskich gniazdkach jest tylko w określonych godzinach). Kto chce zdjęcia małp i genialnej stupy, musi zaczekać do jutra, ale za to będzie dużo :)

Komentarze

  1. Zdjęcia małp - coś dla mnie ;) wisicie mi jeszcze małpy sprzed roku ;))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty