Jesteśmy w Nepalu! Bhaktapur na bardzo dobry początek
Ci którzy nas znają wiedzą, że Nepal od zawsze był bardzo
wysoko na liście naszych podróżniczych celów. Im dłużej nie udawało nam się tam
pojechać, tym bardziej go pożądaliśmy. Gdy 3 miesiące temu kupiliśmy bilety, jakoś
to do nas nie docierało, że w końcu TAM jedziemy. Ciągle w głowach pozostają
nam te nieszczęsne Filipiny, które niby też już były...
Na szczęście teraz
obyło się bez dodatkowych atrakcji i z Berlina przez Stambuł dotarliśmy do:
Świadomość, że to się jednak wydarzy, coraz bardziej
potęgowała myśli, że może Nepal z naszych marzeń w rzeczywistości nie będzie taki
fajny, że to tylko zlepek naszych wyobrażeń o kraju wciśniętym między Indie i
Himalaje? Jak to się ostatecznie skończy (choć wierzymy, że będzie dobrze ;))
pewnie będziemy mogli powiedzieć za 2 tygodnie, gdy nasza podróż dobiegnie
końca, ale na dobry początek podrzucamy garść wrażeń z pierwszego miasta, które
odwiedziliśmy – Bhaktapur (tak, tak, Katmandu zostawiamy na później).
Pamiętacie, gdy czytaliście o ludziach żyjących dziesiątki
(albo setki lat temu), o tam jak funkcjonowały ówczesne miasta? Samolot, którym
dotarliśmy do Nepalu, poza przenoszeniem na odległość, musiał mieć również
zdolność przenoszenia w czasie. Kozy i kury chodzące między budynkami w ścisłym
centrum miasta, kobiety piorące w miskach, czerpiące wodę ze studni (!), myjące
włosy na chodniku przed domem. Garncarze wyrabiający misy i dzbany, odlewnicy
rozgrzewający stopy metalu na chodniku i produkujący z nich figurki Buddy. Wreszcie
ludzie (i młodzi, i starzy, choć głównie Ci drudzy), którym nigdzie nie
spieszno, którzy mają czas przysiąść w cieniu i pograć w coś ze znajomymi. To
wszystko w otoczeniu zabudowy sprzed dziesiątek i setek lat. Tak wygląda
Bhaktapur. Zresztą, żadne słowa nie oddadzą tego, czego dziś doświadczyliśmy.
Zobaczcie sami!
Komentarze
Prześlij komentarz