Pokhara (i o tym, jak to my zawsze się na jakąś imprezę wkręcimy :)))

Często w czasie naszych wyjazdów żartujemy, że ciągle przez przypadek trafiają się nam jakieś dobre imprezy. A to jakieś ludowe obrzędy, a to uliczne tańce, a to - jak dziś - śluby. Byliście kiedyś na nepalskim ślubie? My od dziś możemy powiedzieć: "no, jasne, że tak!".

A było to tak... Po dwóch dniach nicnierobienia w Pokharze doszliśmy do wniosku, że czas się wybrać na wycieczkę w okolice. Wybór padł na Starą Pokharę z kilkoma starymi domami i świątynią, do której niemal nie dotarliśmy uznawszy za nią mniejszą świątynkę na środku ulicy. Och! Jakaż byłaby to szkoda.

Kiedy tylko weszliśmy po stromych schodach na górę z właściwą świątynią, od razu wydało nam się, że panuje tam dziwnie duże zamieszanie. Panie w odświętnych strojach, w dodatku w większości czerwono-zielonych, panowie w garniturach? Coś się nie zgadzało. Byliśmy pewni, kiedy zobaczyliśmy kilka dziewczyn ubranych niemal jednakowo - widać było, że szykują się jakieś obrzędy. Kiedy zobaczyliśmy chłopaków, już byliśmy pewni, że trafiliśmy w sam środek... nepalskich ślubów.

A wyglądało to bardzo kolorowo!
Najpierw wszędzie gromadziły się rodziny. Ślubów w świątyni odbywało się kilka, więc rodziny z każdego z nich zbierały się w wybranej okolicy, najczęściej obok jakiegoś drzewa, i wymieniały pozdrowienia, uprzejmości i uściski. Oraz robiły selfies, nie zapominajmy o tej ważnej czynności :P






Panny młode ze swoimi matkami cierpliwie czekały...


... na swoich przyszłych mężów:

Celowo nie piszemy "wybranków", bo w Nepalu ciągle jeszcze, niestety, dość częste są małżeństwa aranżowane. Cały czas mamy nadzieję, że te, których byliśmy świadkami, takimi nie były, no i że to nie z tego powodu niektóre pary nie wyglądały na specjalnie szczęśliwe:


Same ceremonie nie były szczególnie interesujące. Może dlatego, że niewiele z nich rozumieliśmy... W każdym razie zainteresowały nas walizki (w przypadku niektórych par całkiem pokaźne, występujące w parze z plecakiem i chyba dość ciężkie), pilnowane najczęściej przez typowego "wujka Staszka". Opłata za żonę? Jak myślicie?


Ale i w samych ceremoniach były ciekawsze momenty - np. dość długie błogosławieństwa z malowaniem i obrzucaniem rozmaitymi darami ziemi:


i obchodzenie świątyni wokół przez młodą parę:


Był też czas na pamiątkowe zdjęcia z rodziną (zwróćcie uwagę na kropę na czole pana młodego!):


The end. Mamy nadzieję, że będą żyli długo i szczęśliwie.

Komentarze

Popularne posty