Zmiana planów

No, dobrze, no to po kolei.

Nie piszemy, bo… Internet nie jest jednak dobrem tak powszechnym, jak nam się zawsze wydawało. W Wietnamie nie mieliśmy z nim problemów, na Sri Lance – też nie, a tu nas dopadły. W ogóle Madera jest „nieco” mniej cywilizowana niż się nam wydawało, ale o tym jeszcze będzie (pewnie nie raz :)).

Nasze zaległości zaczynają się właściwie na początku. Chcieliśmy mieć dużo słońca, nie dało się. Chcieliśmy wynająć samochód, nie dało się. Chcieliśmy przejść levadę, nie dało się. Chmury, nie ta karta kredytowa, zwalone drzewa – wiecie, te sprawy.

Dało się za to zobaczyć jak się robi maderę, wjechać na Monte kolejką (nad naszym balkonem!), pójść na fado i połazić po Funchal. Przy okazji wkurzyliśmy się na deszcz, wycieczkę po angielsku „za sześć godzin” i… zmieniliśmy plany.

Zamiast samochodu, wybraliśmy autobus. (Dacie wiarę, że do jednego z miasteczek – taki lokalny kurort – jeździ raz dziennie i tylko od poniedziałku do piątku? :) I nie żałujemy, bo jazda autobusem po wyspie jest naprawdę bezcenna. Gdzie trafiliśmy? Stay tuned!

Widok z kolejki na Monte - widać nasz balkon :)

Zjazd z Monte tradycyjnymi saniami

Tymczasem w levadach...

Tak się wraca z koncertu fado
Piwniczka z maderą


Komentarze

Popularne posty