Monte Titano na początek

Nasze krótkie włoskie wakacje zaczęliśmy... opuszczając Włochy. Parę ostrych zakrętów + wspinaczka samochodem po malowniczych serpentynach i jesteśmy gotowi do kolejnej wędrówki pod górę. Akurat pylą lipy, więc buty kleją się do oblepionych pyłkami kamieni, słońce grzeje i nie spaliśmy od 3 rano. Ale warto pokonywać kolejne odcinki wąziutkich uliczek, żeby znaleźć się na szczycie Monte Titano... Zobaczcie sami:






"Zaliczamy" oczywiście zestaw najpopularniejszych atrakcji San Marino, ze zmianą warty włącznie:

Ale wiecie, co nas urzeka najbardziej... :)
Klimatyczne szyldy, tabliczki...

 

...i wąskie uliczki, po których można błądzić i błądzić. Słysząc przy okazji dość często płynną polszczyznę - wielu sklepikarzy mówi tu w naszym języku.

Państwo-miasto ma swój klimat, choć trzeba też przyznać, że kiedy schodzimy, robi się już trochę zatłoczone, ciężko już nie zauważyć, że żyje się tu z turystów i dla turystów. Uciekamy więc zgodnie z planem niedaleko; tak, gdzie trochę bardziej sennie i znacznie mniej turystycznie. Do zobaczenia wkrótce :)

Komentarze

  1. Szkoda, że tutaj nie ma opcji do kliknięcia 'Lubię to' :) Dzięki Waszym zdjęciom wróciłam do wspomnień z dzieciństwa i chyba pokuszę się o odnalezienie zdjęć z tamtych wakacji ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty